poniedziałek, 14 listopada 2016

THE CALL UP (2016)

Grupa graczy, mistrzów strzelanek on-line, zostaje zaproszona do przetestowania zupełnie nowej gry wykorzystującej swoisty mix rozgrywki na żywo oraz VR. Nagroda jest wysoka, rozgrywka intrygująca. Bardzo szybko okazuje się jednak, że gra nie jest zwykłą rozgrywką FPS w wirtualnej rzeczywistości, a czymś więcej... grą o (faktyczne) przeżycie.


Bardzo poprawne kino SF, które na pewno spodoba się wszelkiej maści graczom. Nie doszukujcie się w nim egzystencjalnej głębi, moralnych dylematów, czy głębszego przesłania filozoficznego.

Fabuła jest prosta i trochę przewidywalna, z drugiej strony, dzięki temu, ta produkcja uniknęła naciągania tematu i zdarzającego się w tego typu filmach kiczu i zbędnego nadęcia. Tak ma po prostu być. To jest prosta gra. Liniowy scenariusz prowadzący nas do wyczekiwanego finału.

Film do oglądnięcia w nudny, jesienno-zimowy wieczór, w towarzystwie kolegi-gracza, z odpowiednim zapasem produktu z lokalnego browaru, albo w domu... jednak niekoniecznie przy asyście naszej drugiej połowy.

To rzecz dla nas - mężczyzn. Takiego seansu nam czasem potrzeba...


Jedyne do czego można by się ewentualnie przyczepić, jeśli chodzi o typowo męskie kino, to niedobór zmysłowej bielizny (w szatni, przed grą) u głównych bohaterek ;-P

Poza tym drobnym szczegółem... jest miodzio.

1 komentarz: