środa, 9 listopada 2016

Automata (2014) - recenzja

Filmów o sztucznej inteligencji, buntach robotów, przyszłości gatunku ludzkiego, itp. mieliśmy w ostatnich latach tyle, że można by zdefiniować chyba osobny gatunek filmowy: AI-Fiction.


Zazwyczaj kolejny film o AI nie zaskakuje, nie szokuje, jest typową zapchajdziurą na weekendowy wieczór, kiedy spotkanie z jednym kumplem znów nie wypaliło, bo temu się rozchorowało dziecko, a drugiemu się "zapaliły" korzonki i leży w bólach na jakiś prochach przeciwzapalnych...


Tak... tak... coraz młodsi przedstawiciele pokolenia "produkcyjnego" zmęczeni życiem rodzinnym i pracą w korpo "wysypują się"... i to nawet już nie jest śmieszne.

Ewidentnie "wysypuje się" także Antonio Banderas, starzejący się już pantofel z korpo, którego młodsza żona w zaawansowanej ciąży ma już typowe dla tego stanu humory, obiecanego awansu jak nie było widać, tak nie widać dalej, w dodatku za oknem jest szaro, buro i ponuro...


...tylko, że ta szarość to nie złota smutna polska jesień, a postapokaliptyczny świat przyszłości, gdzie 99% Ziemi nie nadaje się do zamieszkania, bądź na skutek aktywności słonecznej, bądź na skutek trwałego skażenia radioaktywnego.

Nasz Antonio wykonuje jeden z najbardziej znienawidzonych przez nas (teraz i chyba za trylion lat też) zawodów. Jest inspektorem ubezpieczeniowym, mającym zaniżać oraz kwestionować roszczenia klientów.

Tyle, że w postapokaliptycznym mieście (nie... nie napiszę, że w klimatach Blade Runner'a bo to już przesada się w recenzjach robi z tymi nagminnymi porównaniami) pojazdów za wiele nie ma, więc co ubezpieczają klienci... a no domowe roboty, których akurat, o dziwo, w tej nędznej przyszłości, nie brakuje.


Antonio bada zatem roboty... maszyny wszechstronne, ale z góry zaprojektowane nie tylko, by przestrzegać prawa robotyki Asimowa, ale by być po prostu całkiem głupie...

...dlaczego głupie? To oczywiste, ich twórcy naoglądali się starych filmów o Terminatorze z przełomu XX i XXI wieku i nie pozwolą sobie, by głupie "tostery" narobiły bałaganu. W końcu nie można ufać AI, to już wie nawet uczeń podstawówki...

Reszta scenariusza jest już chyba na tyle oczywista dla każdego fana filmów o AI, że moje dalsze pisanie tej recenzji zakrawałoby o grafomanię...


Wykonanie całości, prezentacja wątku, scenografia, efekty specjalne, gra aktorska, spójność fabuły, inteligentne nawiązania do klasyki gatunku sprawiają, że temu filmowi daję może nie celujący, ale na pewno piątkę z plusem. 

Jeśli jesteś fanem AI, Terminatorów, robotów, Cylonów i innch Halów9000 MUSISZ oglądnąć ten film i podzielić się z nami opinią w komentarzach.

Tym razem jest naprawdę dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz