Obejrzelibyście film z pogranicza sci-fi z Supermanem i
Wesley Snipesem? Bo jeśli tak to koniecznie zajrzycie do lat 90-tych, bo
właśnie wtedy pojawił się film „Futuresport” a po naszemu „Sport przyszłości”.
Film dzieje się całkiem niedługo, bo w 2025 roku, kiedy po
upadku NBA, narodowym sportem jest wymyślony przez niejakiego Fixxa (Wesley
Snipes) FutureSport. To swoista krzyżówką jazdy na desce, piłki ręcznej i rugby,
stworzony w amerykańskim, gangsterskim podziemiu która miał pokojowo rozwiązywać
spory terytorialne. Szybko jednak FutureSport ten przeniósł się do mediów i na
warte miliardy stadiony, a Jordanem nowego sportu jest Tre Ramzey, grany przez
aktora nazwiskiem Dean Cain, którego znanym jako tytułowego bohatera z serialu „Nowe
przygody Supermana” (1993-1997)!
Drugą osią w filmie są terrorystyczne działania organizacji
niepodległościowej z Hawajów, które chcą się uniezależnić od Stanów
Zjednoczonych. W dodatku po cichu są wspierani przez swoistą Unię Europejską
Pacyfiku, której mocodawcy zaciągają bardzo wschodnim akcentem. Nawet dla Nas,
Polaków, jest to wschodni akcent....
Nie muszę chyba dodawać, że dojdzie do konfrontacji obu
elementów, tworząc swoistą wybuchową mieszankę, w której sport ma zastąpić
wojnę, a której przedsmak możecie zobaczyć w tym trailerze.
Film czerpie bogato zarówno z gatunku sci-fi (deskolotki!),
jak i stereotypów obecnych w latach 90-tych dotyczących przyszłości, niektórych
nacji z całego świata aż po zachowania sportowców – mniej lub bardziej
odpowiedzialne. I choć nie stroni od brutalności, to nie dominuje ona całej historii,
która opiera się o dość standardowy schemat rozwoju osobowości głównego
bohatera. Wszechobecna muzyka elektroniczna dodaje tylko smaczku do wizji
świata, która teoretycznie ma się spełnić za kilka wiosen…
Całość została stworzona jako produkcja telewizyjna, nie
kinowa, więc nie ma co oczekiwać hollywoodzkiego rozmachu, niemniej efekty specjalne
są przyzwoite, a aktorzy dobrze dobrani do swoich ról.
A na koniec zostawiam rolę Snipesa, który wręcz idealnie
pasuje do postaci nieco ekscentrycznego mentora. I stanowi miłe przypomnienie
tego aktora, który w innym filmie zdefiniował na nowo zabijanie wampirów we
współczesnym świecie, niejako przywracając modę na te stwory.
BJK
Koniecznie muszę zobaczyć ten film, ale w towarzystwie mojego taty, pn uwielbia takie klimaty :)
OdpowiedzUsuńPora nadrobić zaległości filmowe :-)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym filmie, ale go nie widziałam - myślę, że najwyższy czas to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawie, zwłaszcza, że teraz nam bliżej do roku 25 niż do lat dziewięćdziesiątych, można więc porównać rzeczywistość, jaką twórcy przewidzieli, z tą jaka jest teraz:)
OdpowiedzUsuń