sobota, 5 listopada 2016

Coherence (2013) / pol. Równoległa rzeczywistość

Kilka par spotyka się na corocznej domówce. Spotkanie jakich wiele, niby nic specjalnego, ale gdzieś tam w tle, niejako na trzecim planie wiodącej historii, przypominającej raczej amatorski spektakl teatralny, dzieją się dziwne rzeczy, pękają szybki smartfonów, zasilanie zaczyna szwankować, w telewizji, którą udaje się na chwile włączyć między przerwami w zasilaniu, możemy usłyszeć wiadomości o przelatującej w pobliżu Ziemi komecie...


Towarzystwo wychodzi w chłodną i ciemną noc i podziwia przelatującą kometę... Kojarzę te klimaty, sam pamiętam, jak za czasów liceum wychodziłem w pole patrzyć się na piękną kometę dominującą nad horyzontem... a gdzieś tam, w światłach miasta, czekała moja wymarzona dziewczyna, która i tak finalnie powiedziała mi "idź sobie... nie te progi na twe nogi...".


Podobne dylematy przeżywali niektórzy bohaterowie naszej historii. Wspomnienia przeplatają się z teraźniejszością. Kolejna lampka wina... puszczają pewne granice... zwłaszcza, ze wybranka sprzed lat jest na tymże przyjęciu w towarzystwie nowego partnera, który akurat wyszedł na moment...


Gdzieś tam w tle jedna z bohaterek snuje opowieści o komecie, która przeleciała około 100 lat temu i dziwnych doniesieniach ówczesnych gazet z odległej Finlandii. Rzekomo nazajutrz wielu ludzi nie trafiło do swoich domów... żona zabiła swojego męża, który cudownie "zmartwychwstał" następnego ranka... wielu ludzi dostało zaników pamięci...


Czy snute przy świetle świec opowieści są tylko fikcją... dreszczykiem emocji w bladym świetle gwiazd i przelatującej komety? Czy dźwięk wybijanej szyby samochodu na podjeździe sygnalizuje obecność podpitych nastolatków robiących sobie jaja z sytuacji... czy jest efektem innej "aktywności".


Znakomity thriller sytuacyjny, watek SF przemycony po mistrzowsku, jak dobre wino, które smakujesz, ale którym się nie upijasz. Klimat dobrej, stylowej sztuki teatralnej, który uwiedzie każdego fana SF przesyconymi niedawnymi produkcjami pełnymi fajerwerków, efektów specjalnych, renderowanych komputerowo podobizn obcych i superbohaterów napinających bicepsy.

Dobry kawałek SF, z rewelacyjnie budowanym nastrojem. Stopniowo, spokojnie, do finalnego rozstrzygnięcia sytuacji.

Pytanie tylko, czy to finalne rozstrzygnięcie tematu jest naprawdę ostateczne?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz